Forum.Gomoku.pl Strona Główna Forum.Gomoku.pl
Forum Polskiego Stowarzyszenia Gomoku, Renju i Pente

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Turniej w Krakowie 8-9 marca 2008

Czy chcesz 13 czy 11 rund MP Gomoku Blitz
wolę 13 (zaczynamy tur 10.30)
36%
 36%  [ 7 ]
zostaje 11 (zaczynamy tur 11.00)
63%
 63%  [ 12 ]
Głosowań: 19
Wszystkich Głosów: 19

Autor Wiadomość
ermijo 


Dołączył: 07 Maj 2005
Posty: 1950
Skąd: N49°37`E20°42`
Wysłany: 2008-03-10, 14:17   

Zająłem 10. miejsce, ale to nie jest tak bardzo istotne. Zaraz po przyjeździe czekaliśmy na "profesjonalną i fachową" obsługę recepcjonisty, który chciał orżnąć morheusza o 6zł. W niedzielę natomiast, pani recepcjonistka namolnie dopytywała się kiedy wreszcie stąd wyjdziemy tak, jakby nie umiała wykonać telefonu do odpowiedniej osoby. Schronisko tak czy inaczej było fajnym miejscem a najwyższe piętro, które zajmowaliśmy, mimo że ciężko było na nie wchodzić, okazało się bardzo celnym trafem organizatorów PSGRiP. Nie wyobrażam sobie, jakby współlokatorzy schroniska znieśli np. grzmot Roya o podłogę, jakbyśmy mieszkali z nimi na tym samym piętrze.
Zaczęło się w dobrze mi znanym klubie Studio na miasteczku AGH. Poznałem kilku nowych graczy w tym: Ptyl jego towarzyszki oraz Lukasza20rts oraz morfeusza i spavacza resztę osób już znałem z poprzednich turniejów.
Już w piątek było wesoło w schronisku (zgodnie z oczekiwaniami). Nie będę opisywał tutaj, co się działo z detalami, gdyż po prostu trzeba tam być żeby to zrozumieć, że warto na turnieje przyjeżdżać.

Turniej Blitz stał na średnim poziomie - przynajmniej moje gry i moich przeciwników można tak określić. Z gier, które pamiętam najbardziej dziwną była pierwsza z alicecooperem, który popełnił szkolny błąd, ale to w końcu partie na 5 minut odmierzanych zegarami pożyczonymi z klubu szachowego (tutaj podziękowania Arkadiuszowi, Mikołajowi i Maćkowi się należą, że turniej w ogóle się odbył). Po 2 wygranych z rzędu - przyszedł czas na kryzys czyli 3 porażki z rzędu w tym potyczka z Arczim, która - można powiedzieć - była dość wyrównana. Po raz pierwszy przekonałem się, że należy koncentrować się zarówno na gobanie jak i na zegarze. Arczi ułożył piątkę ok. 4 sekundy po czasie :-) . Podobną sytuację miał czarny_kot, tyle że on nie patrzył na mój zegar przez pond minutę ale udało mu się w końcu wygrać wygrać. Wygrałem również jako jedyny z Adifkiem jeśli chodzi o gomoku grę.

W turnieju brały udział tylko 2 dziewczyny - Marta i Ela, a tej drugiej wróżę w przyszłości same sukcesy, bo ma duży talent i motywację.
Reasumując - spotkanie jak najbardziej udane - warto było przyjechać!

Dziękuję wszystkim jeszcze raz za miłe spędzenie weekendu. . .
_________________
Always: "Homo ludens"
Never: "Homo faber"
 
 
spavacz 

Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 758
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-03-10, 19:13   

No to ja też dorzucę coś od siebie:

Przyjechałem pociągiem na Kraków Główny skąd mieli mnie zabrać Morph i Vilu. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że wyszedłem złym wyjściem i nie mogliśmy się spotkać. W końcu po około 30 minutach cudem się odnaleźliśmy i rozpoczęliśmy powolną wycieczkę do schroniska, którą prowadził Morph - zgubiliśmy się tyle razy że aż nie pamiętam no ale 1,5h później byliśmy na miejscu. Tam czekał na nas Łukasz20rts i Noelcia. Chwilę później wpadły Katowice i Kraków lecz szybko się rozeszli. Wpakowaliśmy się do środka, przywitaliśmy się z Ptylem i resztą osób z północy i zaczęło się ponad godzinne oczekiwanie na zameldowanie się w schronisku (ten pan za ladą był naprawdę szybki) Jeszcze w międzyczasie wpadł Ermijo. Około 21 skoczyliśmy na bilarda gdzie Ptyl rozwalał każdego kto odważył się z nim zagrać (Morph był blisko wygranej raz). Zwinęliśmy się po 22 i po drodze wstąpiliśmy do Żabki po napoje wyskokowe. Z powodu dużej kolejki straciliśmy kolejne 15 minut. Doszliśmy jednak w końcu do schroniska i zaczęła się impreza integracyjna, a dokładniej 'osiemnastka' Dragona :P Niestety po wypiciu alkoholu niektórym zaczęło odpi.... Ale to wszystko chyba przez te siłowania się na rękę, w których Bluks był naprawdę dobry. I tak trwało to wszystko do godziny 4 w nocy. Poszedłem spać aczkolwiek zaśnięcie uniemożliwiali mi Arczi, Dragon i Alice którzy grali kamieniami do gomoku w szachy, na dodatek na gobanie....

Sobotni turniej rozpoczął się z ponad godzinnym opóźnieniem, gdyż okazało się, że nikt nie zabrał ze sobą zegarów. Na szczęście Prezes i reszta (nie wiem dokładnie kto) pojechali gdzieś i załatwili jakieś zegary (szkoda, że były do dupy bo nie widziałem że Adifkowi się skończył czas w partii ze mną :P ) Po turnieju przerwa obiadowa a zaraz później kolejny turniej z którego zrezygnowało jednak wielu dobrych graczy : )
Druga tego dnia wygrana Adifka i jakiś czas później znów w pamiętnym pokoju nr 501, gdzie podłoga lepiła się, nastąpiła kolejna impreza podczas której Roy rzucał takimi tekstami że aż płakałem ze śmiechu. Vilu kłócił się z Alicem o polityce, zaś Angst pytał każdego z czym mu się kojarzą słowa "gospodarz przestrzeni" i od czasu do czasu rzucał do Alice'a "11 rund w pente". W pewnym momencie Ermijo zszedł na świetlicę i zobaczył tam 3 ładne panie, które namawiał do gry w gomoku, po chwili była tam większość ludzi będących na turnieju. Jednak po jakimś czasie wszyscy wrócili bo okazało się, że owe panie "przestraczyły" się Roya (taką wersję przynajmniej słyszałem). Po imprezie większość poszła do swojego pokoju, z pominięciem Roya, który chciał spać z Alicem lub Arczim. W pewnym momencie nawet wyskoczył na piętrowe łóżko do tego drugiego i coś tam robili (nie będę pisał szczegółów) lecz Roy w pewnym momencie spadł i lekko się poobijał co nie przeszkadzało mu przekonywaniu nam kto jest królem zabawy. Później jednak dał za wygraną i wyniósł się z naszego pokoju. Niedzielny turniej przyniósł wiele niespodzianek (2 miejsce Vila i 5 Muchy) po czym wszyscy się rozjechaliśmy w swoich kierunkach...

Do zobaczenia na kolejnych turniejach ; )
_________________
Pozdrawiam, Spav
Ostatnio zmieniony przez angst 2008-03-10, 20:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Karol G. 

Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 403
Skąd: Cambridge
Wysłany: 2008-03-10, 19:29   

Ja z Ptylem miałem 2-3.
Generalnie było ok.
Roy jest boski.
 
 
Muchal 

Dołączył: 12 Maj 2005
Posty: 703
Skąd: Bietigheim (DE)
Wysłany: 2008-03-10, 19:30   

Ja nie jestem dobry w opisywaniu moich odczuć odnośnie turnieju...
ale postaram się coś napisać...
W piątek około 18 w Łodzi wsiadłem do fury Angsta. Pojechaliśmy jeszcze po kamienie do 100pera i potem już w trasę... Był tam jeszcze Adifek i Chaosu. Tak się zagadaliśmy, że w pewnym momencie zorientowaliśmy się, że omineliśmy zjazd na autostrade i znaleźliśmy się w Bielsko-Białej (jak? tego nikt nie wie). Nadłożyliśmy więc z 50 km , ale po trudach i znoju okkoło 23:30 byliśmy w schronisku. Potem była impreza. :) Rano postanowiliśmy pójśc na stare miasto na kebaba, gdy wróciliśmy okazało sie ze turnieje się opóźnią , no ale trudno ;p
Potem były turniej, pizza, znowu turniej a potem kolejna impreza , na której królem był Roy ;) normalnie tak mnie brzuch bolał od śmiania się heheheheh nie no pozdro Roy :) rano znów miasto i turniej pente (troche przyfarciłem hehe) potem tylko zamówienie pizzy ( :) ) i wyżerka :) z powrotem znowu z Angstem już bez większych przygód tym razem, koło 20.15 byłem w domu :)

to było tak w skrócie, bo szczegóły znają osoby, które były, reszta niech żałuje i zbiera kase na bilet do Łasku :)

pozdro

ps: to był najbardziej polewowy turniej, na którym byłem hehehehehe ;D
_________________
If the problem can be solved there is no use worrying about it, if it can't be solved worrying will do no good.
 
 
 
Johanka_z_arcu 
hejże :-)


Dołączyła: 28 Kwi 2004
Posty: 237
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-03-10, 19:37   

Wniosek - muchalowi na turnieju najbardziej się podobało jedzenie :P i Roy ( co nei dziwi;-))
_________________
"Karpacka Spolka Gazownictwa Sp. z o.o. w Tarnowie Oddzial Zaklad Gazowniczy w Krakowie OGLASZA PRZERWE w funkcjonowaniu SMOKA WAWELSKIEGO z powodu awarii."
 
 
 
 
spavacz 

Dołączył: 29 Mar 2006
Posty: 758
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-03-10, 19:39   

Aha, zapomniałem dorzucić, że Morph jadąc samochodem skręcał jeszcze blanta, który później wypadł mu pod fotel : D
_________________
Pozdrawiam, Spav
 
 
Muchal 

Dołączył: 12 Maj 2005
Posty: 703
Skąd: Bietigheim (DE)
Wysłany: 2008-03-10, 19:41   

tak, lubię pizze i kebaba ;D

:)


nie no w skrócie napisałem , no i ocenzurowałem sam co trzeba było... ;p wiesz trzeba zachować tajemniczość, żeby zachęcić innych do przyjazdu ;D

pozdro
_________________
If the problem can be solved there is no use worrying about it, if it can't be solved worrying will do no good.
 
 
 
angst 
Członek Zarządu
Kapitan IRP

Dołączył: 28 Kwi 2004
Posty: 4999
Skąd: Płock
Wysłany: 2008-03-10, 19:53   

Na turniej wybrałem się, jak to ostatnio bywało, swoim autem. Z Płocka wyruszyliśmy wraz z Chaosu, którego ledwo udało mi się odnaleźć :) Jak zwykle nie udało się niestety wyjechać o czasie, na czym ucierpiał Adifek czekający na dworcu w Kutnie (a przed Kutnem my czekaliśmy w jakimś mega-korku, którego przyczyny nikt nie znał i który zniknął równie nagle, co się pojawił). W Łodzi zabraliśmy Muchala i pognaliśmy jeszcze po kamienie do 100pera, po czym wyruszyliśmy do Krakowa. Plan jechania autostradą spalił na panewce przez ominięcie właściwego zjazdu i dzięki temu mieliśmy okazję odwiedzić Bielsko-Białą i Wadowice :rotfl: No cóż, nie pamiętam podróży na turniej bez przygód :)

Na miejscu byliśmy około 23:15, udało się w miarę wcześnie zameldować i zaraz (po przywitaniu się z obecnymi w schronisku) miało miejsce pierwsze śmieszne wydarzenie. Przywitałem się z gościem, który jako jedyny zameldowany był w naszym pokoju: "hej, Angst!", na co on odpowiedział "cześć, Paweł!", a zapytany o nick zadał z kolei pytanie - "a co to jest?" i okazało się, że w dwóch pokojach pełnych gomokowców zameldowano jedną osobę zupełnie nie mającą nic wspólnego z turniejem (i pewnie ten kolega nie uznał tego za szczęśliwe wydarzenie, z racji naszych różnych nocnych "działań").

W piątek następowała integracja na całego i wszyscy byli zadowoleni z decyzji o rozpoczynaniu turnieju następnego dnia dopiero o godzinie 11:00. Atmosfera była jak zwykle sympatyczna, z wyjątkiem kilku zgrzytów (także w ciągu kolejnych dni), ale o tym już w dziale dla członków PSGRiP...

W sobotę po śniadaniu wszyscy czekali na rozpoczęcie turnieju, kiedy pojawiły się drobne kłopoty sprzętowe, rozwiązane przy pomocy krakowskiego klubu szachowego (pozdrowienia! :) ), a w dużej mierze dzięki Aaru, który był on-line ;)

Po pewnym opóźnieniu przystąpiliśmy do rywalizacji o tytuł Mistrza Polski w blitzu, który zasłużenie przypadł Adifkowi (przegrał tylko ostatnią partię z Ermijo, ale i był najbardziej wypoczęty, gdyż zrezygnował z integracji :) ) - gratulacje! Później rozegrano turniej gomoku na 20minut i znów wygrał Adifek (ponownie gratulacje!), nie znajdując tym razem pogromcy i potwierdzając swoją klasę udowadnianą podczas turniejów kurnikowych. Ja jak zwykle zagrałem przeciętnie (chyba nawet gorzej niż zwykle) i sam nie wiem jak zająłem całkiem wysokie 6. miejsce w Mistrzostwach.

Po zakończeniu gier kontynuowana była integracja, tym razem z udziałem Roya, którego niepohamowana ekspresja wypowiedzi raz po raz doprowadzała do ogólnej wesołości. Pamiętam, że nagadałem się sporo z Johanką (ok, to naprawdę ładne i pasujące Ci kolczyki - pozdro dla Lone'a :] ), ale i innymi na temat gospodarowania przestrzenią i nie tylko :P Około 3:00-4:00 każdy poszedł do swojego łóżka (no może Roy różnie :P ) i odpoczywał przed pente ;)

Turniej rozpoczął się w miarę punktualnie, wygrał S3v3n (gratulacje!), bardzo dobrze zagrał Vilu, który zajął drugie miejsce. Po turnieju odbyło się wręczenie nagród - losowa trafiła do Wolinianki, a dla najlepszej kobiety dla Noelci - gratuluję Paniom (wreszcie nie było stricte męskiego towarzystwa :) ) !

Jak wszystko co dobre, turniej się szybko zakończył i trzeba było wracać do domu. Odwiozłem Roya (na dworzec), Aaru i Arcziego (do Katowic) oraz Muchala (do Łasku) aż w końcu sam, zmęczony niemiłosiernie, dojechałem do domu (tym razem bez większych przygód).

Turniej był bardzo udany, podobnie jak ostatnio. Lokalizacja bardzo dobra, miejsce turnieju i noclegu w tym samym budynku pozwala zaoszczędzić sporo czasu i jest dość wygodnym rozwiązaniem. Grafik był dość napięty, ale starczyło czasu na (prawie) wszystko - nawet udało się przeanalizować częściowo mój open z Arczim :) Trochę brakowało mi aktywności miejscowych, którzy pojawili się niezbyt licznie, a niektórzy nawet nie zagrali w turniejach...

Cieszę się, że mogłem Was znów spotkać i czekam na kolejny turniej, w którym mam nadzieję będę mógł uczestniczyć :)

Pozdrawiam

Angst
 
 
 
alicecooper 
Skarbnik

Dołączył: 06 Maj 2004
Posty: 2233
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-03-10, 21:03   

jak to roy podsumował turniej:

rozpusta :D
 
 
maestro 
Viceprezes


Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1731
Skąd: Kraków
Wysłany: 2008-03-10, 21:28   

Fajny turniej był, bardzo dobre miejsce na taką imprezę. Ciągle odnosiłem wrażenie, że frekwencja grających mogła być nieco wyższa (do gomoku zwykłego namawiałem rezygnujące osoby, chociaż Adifek dał się przekonać i chyba tego nie żałuje :P ). Sam turniej skończyl się nawet dość wcześnie, zwłaszcza, że mielismy znaczące opóźnienie startu. I pare sensacji było, szczególne gratulacje dla Vilu za 2. miejsce w pente, dla Muchala za 5. w pente i dla Presidenta za pogrom 3-0 na Royu.
 
 
vilumisiek 


Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1604
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2008-03-10, 23:35   

ROZDZIAŁ I - Wstęp do rozprawki :wink:

Samo planowanie wyjazdu do turnieju zajęło sporo czasu i kosztowało wiele nerwów. Może zacznę od tego kto się nie pojawił i kogo mi brakowało w odpowiedniej kolejności:
- Sabiny
- Devotiona
- Agosi
- Minuty
- Crosleta
- Marcina133

ROZDZIAŁ DRUGI - Przyjazd gwiazd :wink:
Jako jeden z nielicznych przyjazd do Krakowa zaplanowałem w południe. O 5.30 dzowni do mnie Morph "vilu wstawaj!". Ubrałem się, wyszedłem i z dawno nie widzianym Mateuszem pojechaliśmy do Krakowa. W drodze udało się pobić rekord prędkości tego auta (162km/h) :wink: Wszystko po to, bo załatwialiśmy wizę Morfowi. Skurczybyk nie dość, że uciekł z parkingu nie płacąc to jeszcze wykradł papiery z Ambasady USA (poważnie! :D ) No i w ogóle zanim dojechaliśmy do Krakowa zarąbał jeszcze złotą klamkę z toalety trzy gwiazdkowego hotelu :lol: A jak już dojechaliśmy na miejsce (ciągle gubił drogę i jakby nie ja jako pilot źle by chłopak skończył :P ) to prawie natychmiast przyczepiła się do nas straż miejska. Leżę na tylnim siedzeniu już pod schroniskiem (nie wiedzieliśmy jakie mamy pokoje czy coś więc czekaliśmy w samochodzie) ze słuchawkami w uszach i nagle słyszę odgłosy rozmowy - podnoszę się a tu miejska policja spisuje mi kierowcę :D Ale jakoś się udało uniknąć mandatu.

ROZDZIAŁ III - Dzień pierwszy
Wciąż czekaliśmy na telefon od Spavacza i gdy zadzwonił, że trzeba go już odebrać z dworca udaliśmy się drogą, którą szedłem pierwszy raz - idealna nawigacja i zjawiliśmy się na miejscu z zaledwie trzy minutowym opóźnieniem. Ale już odnalezienie go, bo nie potrafił wyjść z Galerii Krakowskiej okazało się zadaniem karkołomnym :D 20 minut lekko nam to zajęło :) A powrót... Szkoda gadać :D Jako, że Morph zgubił się tego dnia już 4 razy założyłem się z nim, że nie dojdzie na miejsce :D I nie zawiodłem się. Nie doszedł. Zabłądziliśmy tak, że nawet ja nie wiedziałem gdzie jesteśmy (w drodze powrotnej zapomniał skręcić w lewo ale nie potrafiłem już dojść do tego miejsca tak nas wyprowadził). No i klucząc między osiedlami znalazłem czapkę szczęścia dzięki której dotarliśmy na miejsce. Pierwszymi osobami jakimi spotkaliśmy byli niedawno poznana na kurniku przeze mnie Noelcia oraz dobry, stary (nawet bardzo!) znajomy - szuler20rts vel lukasz20rts (znamy się od grubo ponad 2 lat z cronixa - praktycznie razem zaczynaliśmy i uczyliśmy się grać - wciąż jednak widać minimalną przewagę w umiejętności gry po stronie Łukasza :) ) W ciągłym kontakcie telefonicznym pozostawałem z Rodikiem vel Profit (fayn) gdyż musiał nas przekierować w ogóle w dobre miejsce i obiecał pojawić się wieczorem. Podczas wspólnego zapoznawania się dołączył jeszcze Ermijo. Od razu wypaliłe, że Morpheusz to Crosslet a Noelcia to Iziohietka. Chłopak od razu uwierzył :D - "a to Ty jesteś Izohietka? miło mi poznać!" - "Crosslet? tak tak, kojarzę!". Wszyscy się rozsiedli na kanapie a ja stałem w kolejce półgodzinnej do recepcjonisty. Rzuciłem na głos trącące ironią "Crosslet chodź tu do mnie!" -"dla Ciebie Crossi!" :D A Ermijo nadal nie kapował :D Po wystaniu się w kolejce i otrzymaniu papierka wypaliłem coś o Morpheuszu a Ermijo "a czemu Morph nie przyjechał?" I wszyscy położyli się ze śmiechu :D Był też Ptyl, Fagda i nowo poznana Wolinianka, która nakręciła wiele filmików w trakcie turnieju i zgarnęła później nagrodę losową) - ale nie pamiętam kolejności ich spotkania - czy już po czy przed rejestracją. Za dużo wrażeń było. Po zarejestrowaniu się (zajęło to prawie godzinę) od przybyłego na miejsce Rodika dowiedzieliśmy się, że Katowice są na bilardzie a Kraków poszedł coś zjeść? Czy jakoś tak. Rozładowaliśmy się w jednym pokoju, z drewnianą boazerią całą zapisaną przez poprzednich lokatorów (najstarszy wpis jaki widziałem był chyba z 2002r.) W pokoju znajdowały się piętrowe łóżka (jak się okazało potem lepiej było na górze wg mnie). I za przewodem Ermijo udaliśmy się na miejsce, gdzie północna Polska i Śląsk grały w bilarda. Przy piwie od razu zaczeliśmy z Aaru i Dragonem żartować. Po skończonej zabawie wszyscy udali się na miejsce noclegu. Z Krakowa swoją obecnością zaszczycili nas Seven, Dein, Bluks. A w związku z obecnością (nie mówię, że z jego winy :wink: ) tego ostatniego w pewnym momencie siadła atmosfera. Chciałem zauważyć, że gdyby Alice zaczął w ten sposób nabijać się ze mnie czy z Arcziego czy pewnie kogokolwiek innego przyjęlibyśmy to ze śmiechem śmiechem w odpowiedzi pewnie ironizując, bo jakoś nikt aż tak wstawiony nie był :) Alice wcale nie żartował sobie z poglądów, czy wyglądu ale po prostu z sytuacji. Bluks nie wytrzymał trochę ciśnienia i zaczął pleść głupoty, że głowa boli :D Było minęło, wszyscy powinni wyciągnąć wnioski :P Potem wszystko wróciło do normy i wszyscy świetnie się bawili. Tyle, że mnie nie wiadomo czemu już w klubie bilardowym po przybyciu zaczęła głowa napierdzielać i praktycznie wyłączyłem się tego wieczoru. Zasypiałem kilka razy a Dragon grzecznie proponował mi swoje łóżko ale obudziłem się na dobre po tych palonych daktylach :D Około godziny trzeciej 60-80% ludności położyła się do snu ale znalazło się kilku wariatów, którzy zrobili to dopiero koło 5 nie dając tym pierwszym (czyli mnie też) szybko zasnąć :wink: Jak napisał Spavacz, zaczęli grać w szachy kamieniami na gobanie...
Angst również napisał o tym ale nie oddaje to fajnego sposobu w jaki to mi odpowiedział. O tym gościu spoza naszej grupy nocujących w tym pokoju. A, że Angst ma dar przekazywania dobrego nastoju innym i mnie się również tego wieczoru udzielil. Opowiedział to mniej więcej w ten sposób: "Wchodzę do pokoju, patrzę a tu jakiś koleś co go nie znam więc podszedłem się przywitać:
- Cześć! Angst jestem.
- Cześć! Marcin.
- A jaki masz nick na kurniku?
- A co to jest nik?" :mrgreen:
Tego wieczoru to on, Aaru i Alicecooper głównie zabierali głos w dyskusjach.

ROZDZIAŁ IV - Dzień sądu
Pobudka o 7 rano spowodowana pewnymi hałasami (w sumie to teraz nie wiem kto tak wcześnie wstał, żeby obudzić choćby niechcący innych...) Potem znów ludzie zasnęli i pobudka o 10 spowodowana wpadnięciem Bmaca. 100perem to on jeszcze nie jest i brak mu donośnego głosu Miłosza, którym mógłby budzić całą tę zaspaną hołotę :D
Ludzie zwlekli się jakoś z łóżek i zeszli z piątego piętra na którym spali na czwarte, gdzie znajdowała się świetlica. Tym sposobem złapaliśmy 40 minut opóźnienia. Ciągle pojawiali się nowi ludzie, którzy dojeżdżali na turniej tego samego dnia. Roya spotkałem po raz pierwszy w dżwiach a Sewerysa w toalecie :P Aż tu nagle wpada do świetlicy Bmac i mówi, że nikt nie zabrał na turniej ani jednego zegara i turniej przekładamy o godzinę. Ale to zdarzenie powinno dać do myślenia wszystkim sympatykom psgrip. Nie minęła godzina a na sali dzięki sprawnemu działaniu zarządu pojawiły się zegary. A więc Mistrzostwa Polski wystartowały! 5 min swap 2 to nie są moje ulubione parametry - są one wręcz najgorsze pod mój średnio zaawansowany, oparty na otwarciach bądź mocno ofensywnej grze. Kompletnie nie pamiętam swoich gier. Grałem w strasznym stresie co wydało mi się rzeczą niespotykaną (może dlatego, że nie umiem graća na dodatek mp były...). Chociaż jeszcze po 8 rundzie byłem 5. I nie dość, że była to świetna pozycja to jeszcze podlegała finansowej gratyfikacji. Tyle, że końcówkę spartoliłem i wyleciałem zupełnie poza pierwszą dziesiątkę. Co spowodowało, że po raz pierwszy jak gramy ze sobą w ogólnej klasyfikacji wyprzedził mnie Ermijo (11? :P )... Szkoda bo było blisko do wspaniałego rezultatu wyjściowego. Adifek po 10 z 11 rund miał bilans 10-0 i właśnie porażka z Ermijo przerwała jego passę. Podium: 1. Adifek 2. Mucha 3. Protiz (nie wiem czy kolejności 2 i 3 nie pomyliłem;) Przegłosowana godzina przerwy pozwoliła zregenerować siły po czym przystąpilśmy do gry 20 min swap. Śmiało mogę powiedzieć, że to znów są moje ulubione ustawienia gry. Ale zaczęło się wręcz tragicznie... W pierwszej rundzie, dysponując własnym otwarciem, przegrałem z Muchą juz chyba w 4 ruchu... Patrzyłem gdzie indziej, a postawiłem co innego. Szok i niedowierzanie. Ale potem już było tylko lepiej. Dużo lepiej. Przed ostatnią rundą zajmowałem 5 miejsce! I sam miałem otwierać. Mogłem trafić w najgorszym wypadku na młodziutkiego Protiza, chciałem trafić na Presidenta bo nie liczyłem na to, że trafię Chemika, który miał najniższy buch spośród graczy o tej samej liczbie punktów. I trafiłem... Chemika, którego udało mi się dość łatwo pokonać. Awansowałem jeszcze jedno oczko i poprawiłem swój najlepszy wynik (5 w bytomiu) i historyczny sukces! :D (znów gładkie zwycięstwo Adifa). 1. Adif 2. Mucha 3. Roy 4. ja :wink: Podczas tego turnieju, Protiz Jr. spadł z krzesła na plecy w ten sam sposób co Roy kilka lat temu :D To co się działo jednak po turnieju przerosło wszystkie moje wyobrażenia a to za sprawą Roya, któremu dziękuję, że pojawił się na turnieju. Porównanie go przez Lutalka do Grześka Halamy wydaje mi się całkiem sensowne. Praktycznie cały wieczór od mniej więcej 5 puszki którą wypił ludzie patrzyli na niego myśląc co teraz powie ten śmieszny kolega :D A było tego tyle, że ciężko spamiętać. Mnie w głowie utkwiły dwie sytuacje. W jednej opowiadał co lubi robić i co jest zdrowe (!! :D ) a druga to w której całkiem trzeźwy Lutalek zaczął z nim dyskusję o Meserszmitach i po krótkiej rozmowie padło pytanie:
"- A jak mi jeszcze powiesz gdzie użyto ich po raz pierwszy to będę w niebie"...
Nastąpiła w całym pokoju nr 501 stagnacja. Każdy czekał co tym razem powie...
"- W Berlinie!" i wszyscy na podłodze ze śmiechu :D
O ile motywem przewodnim ostatniego turnieju w Bytomiu była ładowarka o tyle tego było pukanie :D Oczywiście Arczi był propagatorem tej koncepcji. Z innych dokonań tego wieczoru Marcina można wymienić to, gdy zmęczony Rodik zasnął na łóżku w pozycji siedzącej a Roy zaczął mu na kolanach tańczyć i przytulać się do niego :D Czemu nikt tego nie nagrał?! :D A już absolutnym hitem wieczoru było to jak wdrapał się na piętrowe łóżko do Arcziego, położył go i zaczął po nim skakać, następnie ruszył po łóżkach do Morpheusza, aż przyszła mu ochota zejść z piętra. Wychylił jedną nogę w nadziei, że ta dotknie podłogi. Nie dotknęła. Brakowało jej jeszcze metra :D Przełożył w tym czasie drugą za łóżko i zleciał uderzająć nogą o krzesło, ręką o stolik a głową o podłogę :D Gratulacje! :D Jako, że moje samopoczucie było dużo lepsze niż poprzedniego wieczoru odpowiednio więcej się udzielałem. Aż wpadł ktoś do pokoju, że Ermijo wychaczył 3 laski i uczy je grać w gomoku. Więc poszło kilku ludzi a tam już 3 naszych uczyło super laski stawiać kamyki. I dochodzili kolejni. Aż przyszedł Roy i akurat wszystko nam zepsuł.... Wrr. Miło było ale się skończyło. Strażnik noclegowni przyszedł nam zakomunikować, że ludzie nie mogą spać (było 30 minut po północy). W sumie to było już 2 raz jak strażnika widziałem. Bo po tym, jak jeden osobnik spadł z dwumetrowego łóżka ochrona pojawiła się natychmiastowo. A potem i tak jeszcze raz się pojawił w naszym pokoju :P Frekwencja na turnieju ogólnie spora - ok 28 w blitz i ok 20 w gomoku 20m.

ROZDZIAŁ V - Master table
Nigdy nie byłem zwolennikiem Keryo Pro Pente. Ba, ja nie cierpiałem Pro Keryo Pente. Ale to już historia :D Turniej tym razem wystartował bez większych opóźnień ale z wielkimi faworytami - bo pente jest zdominowane przez kilka osób które naprawdę świetnie potafią grać w to. Arczi, Seven, Spavacz, Aaru, Wicherek. Byłem pewny, że żadnego nie pokonam a dodatkowo potknę się np na Rodiku, który również świetnie gra. O dziwo przystąpiłem do turnieju na luzie jak dotąd mi niespotykanym. Już w pierwszej rundzie trafiłem na... Spavacza :| Ktoś kto nie zna realiów Kurnika i pente dopuszczałby możliwość mojej wygranej. A prawda jest taka, że mam z nim najgorszy bilans chyba jaki można mieć. 5-80 pewnie. Pamiętam tę partię i ją jutro pewnie zamieszczę na necie. O dziwo... wygrałem!! Proponowałem remis uznając, że nie dam rady już tego wygrać a 3 ruchy później Krzysiek sam poddał. Wygrałem dlatego, że zaczynałem. Nie widziałem innego usprawiedliwienia tej sytuacji :roll: 2 runda: Wicherek. No niech to szlag trafi - nie dane grać ze słabszymi było :) Wicherek ma 11K gier na kurach ja zaledwie 2K. W keryo mam kilkanaście a pamiętałem, że chwialił mi się, że woli keroy niż pro. I... wygrałem bardzo łatwo... O dziwo dałem rade szybko, wszystko przewidywać. Zaskakujące zwycięstwo i jego sposób. 3 runda: Seven... I tak jak wyżej :) Tyle, że rezultat już nie był tak dobry. Przegrałem chociaż myślałem już, że wybroniłem. Po porażce myślałem, że trafię na Arcziego i się skończy sen :D Trafiłem na Aaru... który właśnie Arcziego pokonał :? Tyle, że partia trwała dość krótko i.. wygrałem. Po 8 ruchach. Szok i niedowierzanie :D Potem partia z Chaosu, który sobie świetnie radził. I też mimo, że grałem białymi ekspresowa jak na mnie wygrana - po kilkunastu ruchach. Potem Alice. Aż się zdziwiłem, że nie Arcz. Ale to była ciężka i długa gra. Wygrana dawała mi podium... Jak się okazało dała mi 2 miejsce bez względu na rezultat ostatniej gry. Co ciekawe miałem szanse wygrać, bo Seven swoją przedostatnią grę przegrał i zrównaliśmy się punktami. Niestety on wygrał, ja w ost przegrałem z Arczim schemaciarzem i zakończyłem na 2 miejscu. A owy master table to stolik na który się dosiadłem a przy którym właśnie siedzieli Seven, Arczi i Aaru. Ale mnie zaszczyt spotkał siedzieć z gwiazdami pente :lol:

RODZIAŁ VI - Droga powrotna
Szybkie podsumowanie turnieju przez Alica, wręczenie nagród, losowanie szczęśliwca (Wolinianka) i najlepszej kobiety (Noelcia) po czym spakowanie się i do domu. Powrót do domu w świetnych humorach. Morpheusz już zapowiedział, że jedziemy na następny turniej. Spavek to samo. Ciekawostką jest, że na turnieju pojawiło się aż 5 członków Waxed Soldiers (znów zapomniałem zrobić sobie z nimi fote :| ) Razem z dwoma powyżej udaliśmy się w podróż powrotną. Pobiliśmy rekord prędkości (166km/h). Po drodze tak jak wspomniał Krzysiek - Mateusz zaczął skręcać fajkę podczas jazdy a ja trzymałem kierownicę :D A jak już ją odpalił to w tej samej chwili wypadła mu pod siedzenie i za ciula jej nie było widać - tylko czuć :D Wyrzuciliśmy Spava w Dębicy a ja kapultowałem się w Rzeszowie. Podróż bardzo udana, wesoła i w miłym towarzystwie.

ROZDZIAŁ VII - Podziękowania
Specjalne i gorące podziękowania dla:
Eweliny - która wierzyła
Morpheusza - za szoferstwo
Rodika - za pożyczkę
Bmaca - za ogranizację
Roya - za obecność
Dragona, Aaru, Lutalka, Angsta i Alica za to, że proponowali chodź odmawiałem
Muchy, Arcziego - za wspólny śmiech do łez
Noelci, Szulerowi, Woliniance - i innym nowym, że miałem wreszcie możliwość poznania
Dziewczynom z Krakowa - bo bez nich pewnie turnieju by nie było
Przeciwnikom - za lekcje porażek i radości ze zwycięstw
Wszystkim przybyłym - za wspólnie spędzony czas, nikt chyba tego nie żałuje

KONIEC

wkrótce film na YouTube :)
 
 
 
Karol G. 

Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 403
Skąd: Cambridge
Wysłany: 2008-03-11, 01:02   

vilumisiek napisał/a:
Z innych dokonań tego wieczoru Marcina można wymienić to, gdy zmęczony Rodik zasnął na łóżku w pozycji siedzącej a Roy zaczął mu na kolanach tańczyć i przytulać się do niego :D Czemu nikt tego nie nagrał?!

ke?
 
 
vilumisiek 


Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1604
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2008-03-11, 10:38   

Hahaha. Wiedziałem, że nie będziesz pamiętać!!! Ej ludziska :D Ha ha. On tego nie pamięta :D :D
 
 
 
Chaosu 


Dołączył: 28 Kwi 2004
Posty: 1229
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2008-03-11, 11:59   

vilumisiek napisał/a:
Potem partia z Chaosu, który sobie świetnie radził. I też mimo, że grałem białymi ekspresowa jak na mnie wygrana - po kilkunastu ruchach.

. . .Przecież grałeś czarnymi, i na samym początku zacząłeś narzekać na słaby ruch (niestety ja obrałem złą drogę i nic nie zdołałem zdziałać).
_________________
now back to the Gene Krupa syncopated style
 
 
 
vilumisiek 


Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1604
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2008-03-11, 16:33   

No bo tak było - szybki i słaby ruch. Potem już wygrałem siłą woli :)
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group