Forum.Gomoku.pl Strona Główna Forum.Gomoku.pl
Forum Polskiego Stowarzyszenia Gomoku, Renju i Pente

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
Hradec Králové; 09-10.04.2011; Turniej gomoku swap2
Autor Wiadomość
angst 
Członek Zarządu
Kapitan IRP

Dołączył: 28 Kwi 2004
Posty: 4999
Skąd: Płock
Wysłany: 2011-04-07, 14:41   

Panowie, zapraszam Was w miarę możliwości dziś po NT na krótką rozmowę w Kurniku odnośnie szczegółów dotyczących jutrzejszego wyjazdu.

Pozdrawiam

Angst
 
 
 
Magda 


Dołączyła: 27 Kwi 2010
Posty: 493
Skąd: Katowice
Wysłany: 2011-04-10, 14:43   

Wyniki Fishparty w Hradec Kralove:

1. Arcz - 6,5 pkt
2. Gadael - 6 pkt
3. Henry - 5 pkt
4. Peroxid - 5 pkt
5. Bano - 4,5 pkt
6. Maestro - 4,5 pkt
7. Tevan - 4 pkt
8. Gregi - 4 pkt
9. Martez - 4 pkt
10. Kedlub - 4 pkt
11. Roy - 3,5 pkt

20. Angst - 2,5 pkt
_________________
...
 
 
 
angst 
Członek Zarządu
Kapitan IRP

Dołączył: 28 Kwi 2004
Posty: 4999
Skąd: Płock
Wysłany: 2011-04-11, 12:43   

W odniesieniu do podanych powyżej wyników turnieju mogę tylko dodać, iż wystartowało w nim 23 osoby :) Licząc, że możecie być ciekawi jak było w Czechach (i okolicach), postanowiłem (tradycyjnie) zdać krótką relację z wydarzeń minionego weekendu.

Wszystko zaczęło się niepozornie, w zasadzie jeszcze dzień wcześniej, kiedy to omawialiśmy precyzyjny plan podróży do Hradca, a przy okazji okazało się, że nie jedzie z nami Spav, tylko Henry (który pewnie teraz zastanawia się, jak nam się odwdzięczyć, że go namówiliśmy :P ) :)

Plan był całkiem dobry, niemniej jednak obawialiśmy się, czy Roy będzie gotowy do drogi na 21:00. Tymczasem okazało się nazajutrz, że to my się spóźniliśmy, mimo że udało mi się wyjechać z Płocka tylko z minimalnym opóźnieniem :roll:

Do Kutna, gdzie czekał na mnie Maestro, dotarłem zgodnie z przewidywaniami i bez przeszkód, ale niestety dalej nie było już tak dobrze. W drodze do Katowic musieliśmy kilkakrotnie stać w korku, zwykle dość długim i uciążliwym. Odbiło się to niestety na poważnym opóźnieniu już na tym etapie, a najlepsze dopiero było przed nami. W odróżnieniu od ostatniego turnieju tym razem nie udało mi się sprawnie dotrzeć do miejsca spotkania w Katowicach, na szczęście po zwiedzeniu obrzeży konurbacji dotarliśmy w rejony cywilizowane (i zabudowane!) i to z całkiem dobrym skutkiem. W pobliżu dotychczasowej Góry (a aktualnie Równiny) Dantego spotkaliśmy się z Arczim i Henrym i dalej podróżowaliśmy już w czwórkę. Jako, że nie może się taka podróż obyć bez ciekawych dyskusji natury filozoficzno-ezoterycznej, dodatkowo wzmocnionej używaniem przez większość pasażerów napojów sprzedawanych między innymi w puszkach, było jak zwykle ciekawie i podróż płynęła na fascynujących dyskusjach, momentami tak frapujących, że udało się nam skutecznie... ominąć Wrocław :D

Fakt braku strzałek na to miasto na drogowskazach odnotowaliśmy niewystarczająco wcześnie, aby po decyzji o postoju w celu zorientowania się w sytuacji nie okazało się, że musimy nadrobić nieomal 100 km (dojechaliśmy prawie do Legnicy :) ).

Generalnie, wszystko przez tego oto sympatycznego zwierzaka: http://pl.wikipedia.org/wiki/Surykatka , dzięki któremu Arczi mógł wprowadzić nas w arkana mistycznej tematyki związanej z Out of Body Experience, a trzeba dodać, że po dość sceptycznym początkowym podejściu już wkrótce zjawisko to stało się dla nas leitmotivem tego turnieju :)

Po udanym manewrze powrotu do Wrocławia i lekkim błądzeniu jego ulicami (między innymi przejazd POD blokiem mieszkalnym!) spotkaliśmy w końcu Roya i w komplecie ruszyliśmy do Czech. W drodze do celu czuliśmy się kilka razy (zwłaszcza podczas postoju na wzniesieniu w środku lasu i przy wiejącym mocno wietrze oraz migających światłach awaryjnych czuliśmy się jak bohaterowie "Silent Hill", "Wrong Turn" albo "Twin Peaks" :) ), a postoje, ze względu na potrzeby fizjologiczne oraz przedłużającą się podróż, jawiły się nam jako niezbędne :) Czynnikiem decydującym o dalszym błądzeniu, był niefortunny wybór przejścia granicznego (zamiast znanej mi Kudowy - Golińsk), co w połączeniu z jednym złym skrętem już w Czechach wydłużyło naszą podróż do granic znośności :) Planowaliśmy pojawić się na miejscu najpóźniej około 1:00-2:00, a tymczasem (i to dzięki mojej znajomości Hradca :P ) byliśmy w miejscu turniejowym sporo po 4:00 :wow: Całe szczęście, że Arczi dobrze pilotował, a Roy pilnował oznaczeń poziomych :mrgreen:

Ales czekał na nas mimo tak późnej pory i pokazał mi jeszcze drogę do hotelu. W tym też momencie rozdzieliłem się z resztą ekipy, gdyż po około 14 godzinach prowadzenia auta byłem nieco zmęczony. Wiedziałem, że nie czeka mnie zbyt długi odpoczynek, jednak realnie okazał się on jeszcze krótszy, gdyż przed budzikiem obudził mnie swoim telefonem Arczi. Okazało się, że potrzebna jest pilnie moja pomoc - w miejscu turniejowym nie udało się nigdzie znaleźć (wtedy :P ) czajnika :D Nie mogłem zostawić chłopaków w tak niekomfortowej sytuacji, więc udałem się z misją ratunkową, która ostatecznie okazała się niepotrzebna :evil: Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, wykorzystaliśmy zatem moje wcześniejsze wstanie (o ile wiem reszta ekipy postanowiła w ogóle nie kłaść się spać :] ) i odwiedziliśmy jeden z hipermarketów, a do kanonów turniejowych wejdzie pewnie szklanka zostawiona na hydrancie oraz taniec Arcziego i Roya pomiędzy sklepowymi alejkami w rytm muzyki z Ipoda :)

Mimo niezbyt sprzyjających warunków odpoczynku przystąpiliśmy z pozytywnym nastawieniem do turnieju i zamiarem jego zdominowania :) Tutaj muszę nadmienić, iż miało miejsce lekkie opóźnienie, także nie jest to tylko domena turniejów PSGRiP (później jednak wszystko odbywało się sprawnie i bezproblemowo).

Po naszych graczach nie było widać trudów nocy (no może w trakcie przerw między rundami, kiedy każda chwila była dobra dla zmrużenia oka) i od początku w czołówce byli Arczi z Henrym (wygrał wszystkie partie tego dnia), nieźle prezentowali się też Maestro i Roy. O swojej grze nie mogę powiedzieć wiele dobrego. Z ciekawostek muszę odnotować pierwszego "misclicka" przeciwnika (Olsava) jakiego doświadczyłem na turnieju na żywo (o ile mnie pamięć nie myli), z którego, żeby było śmieszniej, nie skorzystałem przez swoje gapiostwo :) 1,5 pkt. (w tym remis z Martezem) traktowałem jednak jako dobrą pozycję wyjściową przed niedzielnymi grami. Po zakończeniu gier znaleźliśmy chwilę na rozmowę z Alesem, w trakcie której porozmawialiśmy o polsko-czeskiej współpracy i planach na najbliższą przyszłość (Mistrzostwa Świata, mecz Polska-Czechy na żywo, etc.).

Sobotni wieczór spędziliśmy częściowo na integracji z Czechami (wspólna biesiada w Gospodzie u Gruszki, w tym gra w piłkarzyki), a następnie już we własnym gronie (między innymi niezbędna wizyta w smażonoseroburgerowni) i kontynuacja dyskusji z samochodu. Nie ukrywam, że dość wcześnie opuściłem naszą ekipę, chcąc naładować akumulatory przed podróżą powrotną, a co działo się tego dnia w nocy, to może niech już pozostałe osoby napiszą (a wiem, że było ciekawie, bo np. zniknęło gdzieś piwo z mega-puszki przewidzianej dla zwycięzcy turnieju :wow: ).

Mimo całkiem solidnej dawki snu, zwłaszcza jak na standardy turniejowe, niestety udało mi się wygrać tylko pierwszą partię z Alesem, a nie znalazłem później sposobu na Kedluba i Roya (w bardzo prestiżowej partii, o ogromnym znaczeniu dla tabeli końcowej :) ). Pozostałem osoby spisywały się wyśmienicie i ostatecznie w turnieju zatriumfował Arczi, Henry również znalazł się na podium, a Maestro zajął wysokie 6. miejsce - gratulacje! Roy wygrał drugą 10 turnieju, a ja prawie wygrałem trzecią 10, ale niestety coś zawiodło w kalkulacjach i zamiast 21. miejsce sklasyfikowany zostałem na 20. pozycji :roll:

Po krótkiej ceremonii wręczenia nagród pożegnaliśmy się z Czechami i ruszyliśmy w drogę powrotną, w trakcie której nie mogło się obejść bez okrążenia (kilka razy) centrum Hradca :) Dalej było już nadspodziewanie bezproblemowo, a w samochodzie oczywiście znowu ciekawie :) Sytuacja w transporcie kolejowym spowodowała, że ostatecznie podróżowałem przez Warszawę i około 3:00 mogłem pójść w końcu spać :)

Zdajecie sobie na pewno sprawę, że nie mogę opisać wszystkiego, mając na uwadze poszanowanie prywatności, jak i obecność na Forum osób niepełnoletnich. Mogę wszystkich zapewnić, że był to bardzo fajny turnieju i udało się podtrzymać dobrą tradycję odwiedzania Fishparty przez przynajmniej kilku polskich graczy.

Jeżeli chodzi o aspekty sportowe, to na pewno można być ogólnie bardzo zadowolonym z postawy polskich graczy (może nieco zaskakuje niższa pozycja Roya), ale trzeba pamiętać, iż było w Hradcu naprawdę sporo silnych graczy, a dzięki 45 minutom na grę partie stały często na bardzo wysokim poziomie, a o wynikach decydowały niuanse. Ja generalnie byłbym bardziej zadowolony, gdybym uzyskał choćby jeden punkt więcej (a było parę razy blisko, jak w partii z Olsavą), przy czym dawno nie grałem (o ile w ogóle kiedykolwiek) w zasadzie z samymi tak wymagającymi rywalami (kolejno: Bano, Olsava, Martez, Sapek, Ales, Kedlub, Roy :wow: ).

Liczę, że jeszcze uda się mi kiedyś pojawić na turnieju w Czechach, dziękuję polskiej ekipie za towarzystwo, a Czechom za gościnne przyjęcie i wszystkim za miło spędzony czas :)

Pozdrawiam

Father of Destination :P

P.S. W samochodzie coś mi cały czas dzwoniło i znalazłem jakieś szklanki w bagażniku (podobnie jak dyplom Arcziego) :)
P.S.2. Nie wiesz jak jechać? Jedź prosto :)
P.S.3. Cytat imprezy: "Jesteś na turnieju. Możesz mówić cokolwiek" :D
 
 
 
roy_ 
Klubowicz


Dołączył: 15 Wrz 2004
Posty: 281
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2011-04-11, 17:55   

Turniej uważam za bardzo udany, było bardzo bardzo zabawnie i sympatycznie :) piątek to droga w prostej drodze do celu hehe na miejscu Czesi przywitali nas wodeczka a my i ich whiskey uuu. Następnie sam turniEj to bardzo ciężka gra ponieważ z racji iż rządziliśmy do rana a następnie nie było czajnika na kawę musieliśmy jechać o 7 rano do marketu po czajnik z angstem a wiec musieliśmy go obudzić hehehe. Cztery rundy sobotnie to dziwna sprawa dwie pierwsze gry wygrane pózniej beznadziejny open deafbeat gdzie zapomniałem ze można swap2 postawić no i nasstepnie propozycja remisu dla gadaela gdzie miałem wygrana po grze gdzie cały czas atakowalem z każdej strony i tak zmieniając strony ataku wprowadzielem takie zamieszanie ze wkoncu on postawił zle ale niestety ja założyłem ze postawił dobrze i zaproponowałem remis sekundę pózniej znalazłem wina eh ta partia mnie przybila lekko i czekałem na niedziele gdzie ponownie dwa razy wpadłem na Czechów co otwierali i przegralem eh ostatnia partia to walka z angstem bardzo dobra partia Ponieważ walka była ofensywna z obu stron a to lubię ... Jak na powrót po dwóch latach nieobecności wynik uważam za dobry ! Proste błędy spowodowane brakiem ogrania . Pomimo przeciętnego wyniku turniej uważam za udany ponieważ tak jak się spodziewałem Czesi są bardzo sympatyczni a Polacy żartowni. Fajnie tak odskoczyc od rzeczywistości dawno nie pamietam aby się tyle śmiać, jazda samochodem z angstem należała do najprzyjemniejszych ! Prosto prosto do celu bezstresowo i przy bardZo miłych rozmowach, z arczim się deprawuje alkoholem na poziomie hehe bardzo śmiesznie było i dużo rozmów o dziewczynach które zawsze należą do przyjemnych ! Henry to śmieszek a kot to czarna skrzynka :) Czesi to bani to luzak w okularkqch reszty nie wiem kto był kto :) ale wszyscy sympatyczni no i olsava ... Lubię Was i pozdrawiam do miłego zobaczenia ps. Sorry za brak akapitow ale pisałem iPod a nie wiem jak tu jest Enter
_________________
Piwo jest pyszne piwo pic trzeba kto pije piwo ten pojdzie do nieba
 
 
 
maestro 
Viceprezes


Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 1731
Skąd: Kraków
Wysłany: 2011-04-12, 12:06   

Do tego co już powyżej napisali koledzy dołożę jeszcze nieco własnych wrażeń. Przede wszystkim uważam wyjazd za bardzo udany, aczkolwiek wyczerpująca podróż z licznymi nieprzewidzianymi przygodami dała się we znaki, przez co na sen pierwszej nocy miałem jedynie 2,5h (choć to i tak o 2,5h więcej niż niektórzy :P ).

Sam turniej zaczął się z nieznacznym poślizgiem ale przebiegał na tyle sprawnie, że ostatnia runda pierwszego dnia skończyła się ok. godzinę przed planem. Warto wspomnieć o specyficznych parametrach: bardzo długi czas (45 minut dla gracza + 5 sekund na ruch) pozwalał na granie solidnie przemyślanych ruchów, z drugiej strony niewielka ilości partii oznaczała brak okazji do odrabiania strat. Z kwestii organizacyjnych Fishparty powinno też dać trochę do myślenia nam w PSGRiP - podobały mi się zapisy, gdzie ludzie deklarowali na ile % są przekonani, że się pojawią. Nie mniej istotne jest zgranie terminów, gdyż jeśli chcemy bywać na turniejach w Czechach i oczekujemy że Czesi będą również odwiedzać nas to powinniśmy zadbać o dłuższe niż 2-tygodniowe przerwy pomiędzy weekendami turniejowymi.

Wracając do samych rozgrywek, już na dzień dobry miałem ciężką przeprawę z Olsavą, jednak od początku przez większość partii atakowałem i zdołałem wygrać w ładnym stylu. W drugiej rundzie ograł mnie Roy, choć wydaje mi się że z początku wybrnąłem nie najgorzej. Po tej grze liczyłem, że może w końcu trafię na jakiegoś nieco mniej wymagającego przeciwnika, lecz jak się później okazało aż do końca turnieju nic takiego mi się nie przydarzyło :] Dlatego zgadzam się całkowicie z opinią Angsta, że poziom był bardzo wysoki. W trzeciej rundzie z Teovanem pomimo dobrej sytuacji po postawieniu opena i kilku kolejnych ruchach nie przewidziałem jednej prostej trójki prowadzącej do ataku, i to ataku dającego mojemu rywalowi wygraną. To był mój jedyny taki prosty błąd w całym turnieju i lekko mnie podłamał. Później jednak udało mi się przyzwoicie zamknąć dzień pierwszy zwycięstwem z Purkysem, który tak długo szukał ataku kilkoma trójkami aż stracił niemal cały czas. Gdy już myślałem, że niedziela będzie okazją do walki o wyższą pozycję, poznaliśmy parowanie piątej rundy, a wiedząc że mam grać z Kedlubem założyłem porażkę - choć jak się później okazało niesłusznie :)

Po 17 ruszyliśmy do miasta, tam dyskusje w Gospodzie (w których najaktywniejsi byli Roy i Bano) a później jeszcze trochę kręcenia się po Hradcu i okolicach (ale do Pardubic nie dojechaliśmy :P ). Jeszcze przed 22 wróciliśmy do miejsca turnieju/noclegu, gdzie zaczęła się wieczorna impreza, o której jednak nie mogę opowiedzieć zbyt wiele gdyż poszedłem spać bardzo wcześnie. Pamiętam tylko wspominanie czegoś zrzesz... żrzesz... rzesz... zszerz... z zeszłej zimy! ;)

Niedzielę rozpocząłem wyjątkowo wcześnie, bo przed 8 kiedy wszyscy jeszcze spali. Dzięki temu trenowałem sobie open jaki najczęściej stawia Kedlub, przy czym moje przewidywania okazały się słuszne jedynie częściowo - dostałem to otwarcie, lecz dalej potoczyło się rozegranie którego nie przewidziałem. Koniec końców dzięki baaardzo długiemu myśleniu poradziłem sobie z nim i wygrałem całkiem efektownie. To druga partia z tego turnieju z której byłem wyraźnie zadowolony i po raz kolejny z przeciwnikiem silniejszym ode mnie. W tym samym czasie Arczi pokonał będącego liderem Henry'ego, do którego tracił tylko pół punktu, wychodząc na prowadzenie którego nie oddał już do końca. Szósta runda dla mnie to długa przeprawa z Bano zakończona zasłużonym remisem, zaś w swojej ostatniej partii wygrałem z Bizurem, po raz kolejny po ładnym i przemyślanym ataku. Podsumowując swój występ jestem zadowolony z wyniku i bardzo zadowolony ze stylu gry - pod tym względem był to mój najlepszy turniej jak dotychczas. Moje gry odtworzyłem wczoraj, częściowo ze zdjęć a częściowo z pamięci, i są dostępne w załączniku (bez remisowej partii z Bano która skończyła się na 82-im ruchu).

Z innych informacji o rozgrywkach warto wspomnieć o dramatycznej końcówce: ostatnia partia całego turnieju to ciekawa gra Arcziego z Deafbatem pełna licznych cutów, w której w razie porażki Arczi spadłby na drugie miejsce. Do tego jednak nie doszło i na drugim miejscu pozostał Gadael, który również nie przegrał ani jednej partii zaliczając 5 zwycięstw i 2 remisy. Na trzeciej pozycji uplasował się Henry, który drugiego dnia nie radził sobie już tak wyśmienicie jak w sobotę, ale zdołał wygrać z Gregim zdobywając piąty punkt. Być może ze względu na wysoki poziom zaskoczyły rezultaty niektórych zawodników z czeskiej czołówki: Martez zajął dopiero 9. miejsce (a i to jedynie dzięki dobrym wynikom drugiego dnia, gdyż pierwszy miał całkiem nieudany), 10. przypadło Kedlubowi, a Auticko i Olsava znaleźli się kolejno dopiero na 16. i 17. pozycji, co znakomicie potwierdza jak ciężko było osiągnąć dobry wynik.

Jeszcze przed 15 nastąpiło zakończenie turnieju, wręczenie dyplomów, nagród i upominków (dostałem nawet małego Pilsnera :) a ponieważ upominki były do wyboru to tak wyszło że zgarnąłem ostatnie piwo Bano sprzed nosa :P ). Przed wyruszeniem wizyta w punkcie gastronomicznym i spotkanie z pochodem kibiców, zaś tuż po tym poznaliśmy ulubioną trasę Angsta, którą jest kręcenie się w kółko po rynku :] Generalnie jednak powrót obył się bez problemów, nie brakowało natomiast niekończących się rozmów i żartów. Dzięki nim znamy lepiej ofertę Deichmanna oraz wiemy kto jest cierpliwy i marudny, a kto życzliwy i ciekawski :) Tylko Out of Body Experience wymaga dalszego treningu, żeby przynajmniej osiągnąć poziom osoby, która jest nikim :)

Na koniec pragnę jeszcze raz bardzo serdecznie podziękować Angstowi za hojny gest (dzięki któremu był to dla mnie najtańszy wyjazd na turniej :) ) oraz za pomoc w niesprzyjających okolicznościach przy powrocie a także dziękuję Alesowi za ułatwienia dla gości z Polski :)

Pozdrawiam

Czarna Skrzynka :D


Załącznik nr 1, zdjęcia z turnieju:

http://www.mediafire.com/?watsykrypqdswtx

Hradec Kralove 2011 gry.rar
Załącznik nr 2, biblioteki z moimi sześcioma partiami
Pobierz Plik ściągnięto 618 raz(y) 1,38 KB

 
 
bad_mojo 
recenzent ludzkości


Dołączył: 10 Lip 2004
Posty: 1569
Skąd: Konstancin-Jez.
Wysłany: 2011-04-12, 17:15   

Strasznie chciałbym zobaczyć zapis partii roya z angstem :) Na zdjęciu wygląda to niezwykle interesująco :)
_________________
Think for yourself. Question authority. / People tell me what to say, what to think and what to play.
 
 
 
angst 
Członek Zarządu
Kapitan IRP

Dołączył: 28 Kwi 2004
Posty: 4999
Skąd: Płock
Wysłany: 2011-04-12, 21:36   

Do ostatniej chwili byłem pewien, że wygrałem, kiedy okazało się, że moja 5 to tak naprawdę 6, a Roy ma obok otwartą 3 :)

Pozdrawiam

Angst
 
 
 
vilumisiek 


Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1604
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 2011-04-13, 00:53   

Olsava na 17? To generalnie hardcore musiał być poziom :D
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group